Kolejny dzień z piękną pogodą:) Jak wyjeżdżałem jeszcze wiało, ale po 15 km wiaterek ucichł. W drodze powrotnej przy uczelni poczułem się jak prawdziwy kolarz:p Wychodzę z zakrętu i słysze okrzyki i gwizdy:D Jak się okazało koledzy z grupy i nie tylko szli na wieczorne piwko:) Ogólnie super jazda, tylko niepokoi mnie jakiaś lekka nierowność na przednim kole:/ Przed wyjazdem zmieniłem dętkę, bo myślałem, że zrobił się w tym miejscu mały balonik, ale nie pomogło:( Obręcz jest prosta, bo sprawdzałem. No nic wróce do domu i zawioze go do serwisu.
Trasa prawie taka jak wczoraj tylko dziś pokonywana w samotności. Po drodze spotkany jeden brat na szosie. Pogoda całkiem niezła - nie za zimno i lekki wiaterek w pierwszej połowie trasy. Lekko poprawiony czas w porównaniu do wczorajszej jazdy:p
Planowany wyjazd na stałą trasę w Białej, ale na planach się skończyło:p Podjechałem do koleżanki Emki, żeby pokazać rowerek i tam moje plany się zmieniły. Okazało się, że też wybiera się na rower i postanowiłem kawałek z Nią podjechać do Marleny (kolejna Cód Dziewczyna - cytat z filmu:D, która jak się okazało siedziała u jakiejś siostry i zapewne nie myślała o niczym innym niż o zbliżającym się wielkimi krokami egzaminie z metodyki, który mamy jutro:p). Marleny nie było no to namowiłem Emkę co byśmy się gdzieś wybrali na spokojnie, no i się wybraliśmy...:p:p Pogoda nie zaskoczyła, bo mrzawka nie opuszczała nas od początku wycieczki. Później jeszcze dołączył ostry mordowind:p Co by koleżance było lżej nastąpiła magiczna zamiana rowerów:p Ciekawie jechało się na za małej damskiej ramie:p Dobrze chociaż, że była długa sztyca co by tyłek wyżej był:p I tak z lajtowej jazdy zrobiła się całkiem intensywna jazda:p Podsumowując: wolno, z przygodami i z wielką ilością wody, ale baaaardzo miło:)
Trasa jak na mapie. Pogoda super, widokie świetne, a asfalt...hmmm no właśnie:p W 15% masełko, kolejne 60% drogi całkiem całkiem, ale reszta - TRAGEDIA. W niektorych miejscach 25km/h to było o wiele za dużo:/ Ogólnie wyjazd bardzo udany, ale tą trasę chyba sobię odpuszczę, no chyba, że góralem:p
Trasa prawie identyczna jak wczoraj. Ekstra pooda. Spotkany jeden brat na szosie:)
W tym samym czasie moje dwie koleżanki również udały się na wycieczkę rowerową. Jednak u nich wyglądało to troszkę inaczej, bo zakończyło się biegiem z rowerem (ciekawie to musiało wyglądać) - powód? przebita opona. Szybki telefon do mnie i wsiadam w auto i z misją ratunkową udaję się prawie w to samo miejsce, z którego ostatnimi czasy ratował mnie kolega:p Oczywiście wszystko dobrze się skończyło:)
Po dość zalatanym dniu chwila relaksu i okazja do wyjazdu. Piękne słoneczko i delikatny wiaterek. Miały być dwie rundki Biała Podlaska - Rakowiska - Terebela - Jagodnica - Witulin - Cicibór - Biała Podlaska, ale Panowie Drogowcy dokończyli już obwodnice na kawałku gdzie zawsze na nią wjeźdżałem i zawróciłem sobie. W powrotnej drodze spotkałem brata rowerzystę (właściciela serwisu rowerowego) i razem powolutku dojechaliśmy do Białej.
Planowany wyjazd z Doktorem Andrzejem i jego znajomym z Parczewa. Do Doktora dojazd rowerem, a do Parczewa samochodem, i znowu na rowerku. Jak się okazało znajomy Doktora, jest moim imiennikiem:) Planowane spokojne tempo do Sosnowicy i z powrotem. Droga - idealna:D Super asfalcik. Dowiedziałem się co i jak ze zmianami prowadzącego w grupie i po chwili jechało się naprawdę świetnie. Ominęły nas 2 burze, ale niestety przyszła trzecia i wygrała:p Przymusowy postój pod przystankiem, a kiedy przestało padać, a raczej lać, ruszyliśmy w drogę powrotną. Troszkę nas zmoczyło, ale nie było tragedi. Znowu do auta i powrót do domu. Następnym razem nie będziemy się lenić i do Parczewa dojedziemy rowerkami:p Niestety brak zdjęć, bo telefon zostawiłem w aucie i jak się później okazało była to dobra decyzja:) Podsumowując, powoli odkrywam przyjemność z jazdy w kilka osób:) [A licznik dalej pokazuje kosmiczne tętno:/ ma ktoś jakieś pomysły co może być nie tak???kupiłem nawet żel do usg - nie pomógł:p]
Coraz bardziej zaczynam nie lubić mojej uczelni za to, że nie mam czasu na to co kocham. Dziś sie udało:) Krótko, ale nowa trasa - Lubartów - Łucka - Ostrów Lubelski - Tarło - Lubartów, całkiem niezła pogoda i super jazda. Wiaterek troszkę przeszkadzał, zwłaszcza w drodze powrotnej bo przeszedł w ostry mordowind. W mieście załapałem się jeszcze na koncert Orkiestry Powiatowej Straży Pożarnej:p Na trasie spotkałem kilku braci rowerzystów.
Witam, jestem Krzysiek. Na szosie zacząłem śmigać dwa lata temu (2008 przyp. red.;) , czyli dosyć późno, ale lepiej późno niż wcale. Zaliczam się do grona "samotnych jeźdźców", czyli jeżdżę sam, bo nie mam z kim:p Jeżdżę wyłącznie dla przyjemności:)
Moje kolarskie (a od pewnego czasu poniekąd życiowe) motto to: "Nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem" (Marco Pantani)
Jakby ktoś miał ochotę pojeździć proszę pisać gg 3494333 :)