Tą trasą ostatni raz jechałem może z 10 lat temu. W tym roku położyli nowy asfalt na całym odcinku od Lisowa do Firleja, więc trzeba było skorzystać z okazji i wypróbować starą/nową drogę:) Dzisiaj strasznie wiało:/ Może między innymi to wpłynęło na jakieś kiepskie samopoczucie.
Pierwszy wyjazd w tym roku...i pierwsza dość słaba decyzja, by najpierw pojechać z wiatrem, a wracać z mordowindem:p Taaak:p Wymęczył:p Cała reszta super. Początkowo małe problemy z nowym licznikiem, a potem czysta przyjemność z jazdy:) Po tętnie widać, że zima nie była zbyt ambitnie przepracowana:p Trzeba się ostro brać do roboty jeśli poważnie chcę zacząć myśleć o jakichś maratonach w tym roku (a pierwszy już w kwietniu w Trzebnicy).
Pierwsza jazda po tygodniowej przerwie i ostrym piciu na sobotnim weselu:p Alkohol wydaliłem z organizmu i trzeba było ruszyć tyłek, zwłaszcza, że taka piękna pogoda za oknem:) Stara, krótka trasa. Samopoczucie: 8/10 Pogoda: 9/10 Zmęczenie: 4/10
Spokojna jazda przez miasto, nie miałem nawet 35km/h na liczniku, kiedy zobaczyłem skręcające z naprzeciwka Audi i zrozumiałem, że to chyba najwyższy czas na reakcję. Zdążyłem już tylko lekko przyhamować i skręcić kierownicą w prawo, żeby nie przygrzać prosto kołem w tego debila. Całe uderzenie poszło na bark i kask. Na szczęście buciki się wypięły i nogi nie ucierpiały. Szybki rzut oka czy nogi i ręce na miejscu i pierwszy cios w drzwi. Mocniejsza poprawka, powstanie i kolejne przypier****nie w okno. Koleś się przestraszył i nawet nie wyszedł tylko zaczął przepraszać. Większą uwagę skupiłem jednak nie na jego biadoleniu i własnych obrażeniach, a na rowerze:p Po sprawdzeniu czy nic mu nie jest powróciłem do bluzgania na tego idiotę. Przez całe życie chyba się tyle nie nasłuchał. Z racji, że mi nic wielkiego nie było (poobcierane palce i lekka rana na nodze) i rower był cały, wysłałem debila w cholerę. Tym razem obeszło się bez policji. Reakcja ludzi? Żałosna - nikt nie podszedł i nie pomógł jak leżałem na ulicy:/
Z powodu nieprzyjemnej sytuacji skróciłem wyjazd. Jakoś nie mogłem przestać o tym myśleć, no i lekko ręka boli (chyba bardziej od naginania w jego auto niż od upadku:p). Dojazd do Firleja, zakup Coli i refleksyjne chwile na ławce nad jeziorkiem:)
Ehh a miało być regularnie po zakończeniu roku akademickiego:/ Krótka rundka do Firleja i powrót do Lubartowa tą samą drogą (krajowa 19ka). Samopoczucie:***
Otwarcie sezonu szosowego i .... piękna pogoda:D Od czasu do czasu troche szybszej jazdy, a poza tym w powrotnej drodze walka z wiatrem:p Pierwszt przejazd z nowym licznikiem i działającym pomiarem tętna:)
Witam, jestem Krzysiek. Na szosie zacząłem śmigać dwa lata temu (2008 przyp. red.;) , czyli dosyć późno, ale lepiej późno niż wcale. Zaliczam się do grona "samotnych jeźdźców", czyli jeżdżę sam, bo nie mam z kim:p Jeżdżę wyłącznie dla przyjemności:)
Moje kolarskie (a od pewnego czasu poniekąd życiowe) motto to: "Nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem" (Marco Pantani)
Jakby ktoś miał ochotę pojeździć proszę pisać gg 3494333 :)