Ehh a miało być regularnie po zakończeniu roku akademickiego:/ Krótka rundka do Firleja i powrót do Lubartowa tą samą drogą (krajowa 19ka). Samopoczucie:***
W końcu wiatr troszkę się zmniejszył i można się było wybrać na kolejne wywczasowe szosowanie. Trasa przy wyjedzie bliżej nieokreślona – jedyne co wiedziałem to, że uderzam w stronę Chełma. Potem odbijam w prawo co by jakoś dolecieć do krajówki Lublin Włodawa. Tam długie delikatne podjazdy. Niby tego nie lubię, ale dzisiaj jakoś mi one mocno nie przeszkadzały. Ogólnie super wyjazd. Piękne słoneczko, wiatr lekko odczuwalny (może oprócz kilku dłuższych prostych). Fajne tereny – większość przez piękne lasy, gdzie o dziwo w 80% droga na 4+. Samopoczucie: ****
7:30 rano... środek nocy:p Pobudka, szybkie spojrzenie na zegarek i znowu ide spać:p Po chwili jednak dochodzę do wniosku, że w jakimś celu ten rower nad jeziorko brałem:) Taaak odpoczywa się troszkę nad jeziorem ze znajomymi ze studiów przed egzaminem licencjackim – trochę się odpoczywa, a troszkę się uczy:p Różnie bywa z proporcjami:) Trasa początkowo fajna (droga z Włodawy do Chełma). Skręcam na Sobibór – kolega polecił – i po dojedzie do Stacji Sobibór ku mojemu zdziwieniu dowiaduje się od Strażnika Granicznego, że kolejne 3 km musze przejechać przez las, jeśli chce się dostać do Włodawy (a taki był plan). Powolutku, powolutku i jakoś szło. W pewnych momentach osiągałem zawrotną prędkość, która dochodziła do 24km/h :D Potem już z górki, jeśli nie brać pod uwagę wiatru…. Tak jak w tytule – wiatr 11/10:p W takich warunkach jeszcze nie jeździłem:p Co w ciągu większości drogi przeszkadzało, pod koniec obróciło się na moją korzyść :D Od Włodawy do Okuninki z licznika nie schodziło 35km/h, a i ponad 50km/h przez dłuższy czas gościło na liczniku. Także koniec naprawdę udany i pozytywny:) Samopoczucie: ***
Początkowo stała trasa na Witulin, jednak w Jagodnicy postanowiłem coś zmienić i jak się okazało dobrze zrobiłem, bo poznałem kolejną fajną traskę:) Między Jagodnicą, a Worgulami 100% masełko:D Widać, że niedawmo kładziony asfalt. Potem bez szału, ale tragedii nie było (oprócz jednego 30m odcinka). Przeskoczyłem krajową 2ke i poleciałem na Porosiuki z nadziją, że jakoś dojade do Białej. Tak się jednak nie stało. Po drodze zapytałem pewnego Pana, który spawał (nie to nie był student:p) o możliwość zrobienia jakiegoś kółeczka i dojazd do Białej, ale stwierdził, że jest taka opcja, ale tylko polną drogą. Także w tył zwrot i jedziemy:) Pogoda znowu nie zawiodła (co widać na zdjęciach).
Kolejny dzień z piękną pogodą:) Jak wyjeżdżałem jeszcze wiało, ale po 15 km wiaterek ucichł. W drodze powrotnej przy uczelni poczułem się jak prawdziwy kolarz:p Wychodzę z zakrętu i słysze okrzyki i gwizdy:D Jak się okazało koledzy z grupy i nie tylko szli na wieczorne piwko:) Ogólnie super jazda, tylko niepokoi mnie jakiaś lekka nierowność na przednim kole:/ Przed wyjazdem zmieniłem dętkę, bo myślałem, że zrobił się w tym miejscu mały balonik, ale nie pomogło:( Obręcz jest prosta, bo sprawdzałem. No nic wróce do domu i zawioze go do serwisu.
Trasa prawie taka jak wczoraj tylko dziś pokonywana w samotności. Po drodze spotkany jeden brat na szosie. Pogoda całkiem niezła - nie za zimno i lekki wiaterek w pierwszej połowie trasy. Lekko poprawiony czas w porównaniu do wczorajszej jazdy:p
Planowany wyjazd na stałą trasę w Białej, ale na planach się skończyło:p Podjechałem do koleżanki Emki, żeby pokazać rowerek i tam moje plany się zmieniły. Okazało się, że też wybiera się na rower i postanowiłem kawałek z Nią podjechać do Marleny (kolejna Cód Dziewczyna - cytat z filmu:D, która jak się okazało siedziała u jakiejś siostry i zapewne nie myślała o niczym innym niż o zbliżającym się wielkimi krokami egzaminie z metodyki, który mamy jutro:p). Marleny nie było no to namowiłem Emkę co byśmy się gdzieś wybrali na spokojnie, no i się wybraliśmy...:p:p Pogoda nie zaskoczyła, bo mrzawka nie opuszczała nas od początku wycieczki. Później jeszcze dołączył ostry mordowind:p Co by koleżance było lżej nastąpiła magiczna zamiana rowerów:p Ciekawie jechało się na za małej damskiej ramie:p Dobrze chociaż, że była długa sztyca co by tyłek wyżej był:p I tak z lajtowej jazdy zrobiła się całkiem intensywna jazda:p Podsumowując: wolno, z przygodami i z wielką ilością wody, ale baaaardzo miło:)
Trasa jak na mapie. Pogoda super, widokie świetne, a asfalt...hmmm no właśnie:p W 15% masełko, kolejne 60% drogi całkiem całkiem, ale reszta - TRAGEDIA. W niektorych miejscach 25km/h to było o wiele za dużo:/ Ogólnie wyjazd bardzo udany, ale tą trasę chyba sobię odpuszczę, no chyba, że góralem:p
Trasa prawie identyczna jak wczoraj. Ekstra pooda. Spotkany jeden brat na szosie:)
W tym samym czasie moje dwie koleżanki również udały się na wycieczkę rowerową. Jednak u nich wyglądało to troszkę inaczej, bo zakończyło się biegiem z rowerem (ciekawie to musiało wyglądać) - powód? przebita opona. Szybki telefon do mnie i wsiadam w auto i z misją ratunkową udaję się prawie w to samo miejsce, z którego ostatnimi czasy ratował mnie kolega:p Oczywiście wszystko dobrze się skończyło:)
Po dość zalatanym dniu chwila relaksu i okazja do wyjazdu. Piękne słoneczko i delikatny wiaterek. Miały być dwie rundki Biała Podlaska - Rakowiska - Terebela - Jagodnica - Witulin - Cicibór - Biała Podlaska, ale Panowie Drogowcy dokończyli już obwodnice na kawałku gdzie zawsze na nią wjeźdżałem i zawróciłem sobie. W powrotnej drodze spotkałem brata rowerzystę (właściciela serwisu rowerowego) i razem powolutku dojechaliśmy do Białej.
Witam, jestem Krzysiek. Na szosie zacząłem śmigać dwa lata temu (2008 przyp. red.;) , czyli dosyć późno, ale lepiej późno niż wcale. Zaliczam się do grona "samotnych jeźdźców", czyli jeżdżę sam, bo nie mam z kim:p Jeżdżę wyłącznie dla przyjemności:)
Moje kolarskie (a od pewnego czasu poniekąd życiowe) motto to: "Nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem" (Marco Pantani)
Jakby ktoś miał ochotę pojeździć proszę pisać gg 3494333 :)