Dziś uskuteczniłem nową traskę. Asfalt do Błoń ekstra, potem przez Rokitno do Białej tak na 3 - gdzieniegdzie na 3+. Do 30km średnia całkiem niezła 31.6km/h. Pogoda dzisiaj super, choć wiało - jak zwykle zresztą w Białej:/
HR time: <140 0:07:51h 140-160 1:34:48h >160 0:08:05h Cad: licznik padł, więc informacji brak:p
Bardzo mocny wiatr przez całą drogę:/ Trasa dobrana tak, żeby wiaterek jak najmniej przeszkadzał (choć nie udało się tego uniknąć). Po 17km mój licznik odmówił posłuszeństwa:( Dziwnie jechało się bez informacji o aktualnej prędkości...z jednej strony dziwnie, a z drugiej całkiem nieźle, bo nigdzie się nie spieszyłem (a ze średniej wynika co innego..hmm ciekawe). Sama jazda całkiem gładko. Super słoneczko nie opuszczało mnie przez całą drogę. Na ostatniej rundce zabrałem się ze ciągnikiem i końcówka poszła troszkę szybciej. Trasa: Biała Podlaska - Terebela - Witulin - Cicibór Duży - Woskrzenice Duże - Rokitno - Kozula - Biała Podlaska. Kilometraż policzony na podstawie wcześniejszych wyjazdów. HR time: <140 2:44:28h 140-160 1:48:20h >160 0:10:51h Cad: 84
W porównaniu z dniem wczorajszym dużo niższe HR, ale i dużo gorsza pogoda jeśli chodzi o wiatr (słoneczko nie zawiodło:). Miałem ochotę na drugą rundkę, ale byłem zbyt głodny.
Tą trasą ostatni raz jechałem może z 10 lat temu. W tym roku położyli nowy asfalt na całym odcinku od Lisowa do Firleja, więc trzeba było skorzystać z okazji i wypróbować starą/nową drogę:) Dzisiaj strasznie wiało:/ Może między innymi to wpłynęło na jakieś kiepskie samopoczucie.
Nie ma to jak dobra motywacja:) Ale zacznijmy od początku. Plan minimum - 50km, plan maksimum - 100km, ani jeden, ani drugi nie zrealizowany:p Powód prosty - śnieżyca, która złapała mnie za Firlejem. Pogoda ekstra - brak wiatru, chwilowe słońce i -2 stopnie. Dzisiaj jakoś zdecydowanie lżej mi się kręciło (chociaż serducho, jak na razie wali jak oszalałe). W połowie drogi z Firleja do Kocka decyzja o zawróceniu...niestety. W Firleju spotkanie z Najdroższą memu sercu Kobietą, która jechała z Białej Podlaskiej do Lublina. Myśl o tym, że spotkamy się na trasie +100 do siły:p Cała droga powrotna na całkiem przyzwoitym gazie - przecież w domu czeka na mnie najpiękniejsza z pięknych:D Taaak...dojechałem do domu i okazało się, że nie zajechała do mnie tylko od razu pognała do Lublina:p
Pierwszy wyjazd w tym roku...i pierwsza dość słaba decyzja, by najpierw pojechać z wiatrem, a wracać z mordowindem:p Taaak:p Wymęczył:p Cała reszta super. Początkowo małe problemy z nowym licznikiem, a potem czysta przyjemność z jazdy:) Po tętnie widać, że zima nie była zbyt ambitnie przepracowana:p Trzeba się ostro brać do roboty jeśli poważnie chcę zacząć myśleć o jakichś maratonach w tym roku (a pierwszy już w kwietniu w Trzebnicy).
Witam, jestem Krzysiek. Na szosie zacząłem śmigać dwa lata temu (2008 przyp. red.;) , czyli dosyć późno, ale lepiej późno niż wcale. Zaliczam się do grona "samotnych jeźdźców", czyli jeżdżę sam, bo nie mam z kim:p Jeżdżę wyłącznie dla przyjemności:)
Moje kolarskie (a od pewnego czasu poniekąd życiowe) motto to: "Nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem" (Marco Pantani)
Jakby ktoś miał ochotę pojeździć proszę pisać gg 3494333 :)