W końcu przestało padać:D Akurat pogoda zrobiła się ładna na MK:) Pomimo ostrego mordowindu w drodze do Lublina, jakoś trasa szybko zleciała i w sumie takiej tragedii nie było. Ze dwa razy podczepiłem się pod TIRy i mnie troszkę podciągnęły. Po drodze przed podjazdem w Elizówce spotkałem jednego Bikera, który jak się później okazało, też był na Masie. Po dojeździe do Lublina jako, że miałem jeszcze sporo czasu do Masy pojechałem na Statoil po Powerade'a:)
Komentarze (1)
Witam, myślałem że tylko ja dojeżdżam zza Lublina na Masę, a tu się okazuje ze nie jestem sam. Dla mnie to była już piąta.
Witam, jestem Krzysiek. Na szosie zacząłem śmigać dwa lata temu (2008 przyp. red.;) , czyli dosyć późno, ale lepiej późno niż wcale. Zaliczam się do grona "samotnych jeźdźców", czyli jeżdżę sam, bo nie mam z kim:p Jeżdżę wyłącznie dla przyjemności:)
Moje kolarskie (a od pewnego czasu poniekąd życiowe) motto to: "Nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem" (Marco Pantani)
Jakby ktoś miał ochotę pojeździć proszę pisać gg 3494333 :)